Jesienią 2023 r. Natalia Roma-Grzyb (psycholożka, psychoedukatorka, trenerka) oraz Dominika Dudek (specjalistka ds. różnorodności, równości i inkluzji) prowadziły cykl szkoleń dla filmowców, zatytułowany „Bez przemocy”. Spotkania zostały zainicjowane przez Związek Zawodowy Filmowców. O filmowych emocjach z Natalią Romą-Grzyb rozmawia Jolanta Tokarczyk.
Wiele godzin pracy i towarzyszący jej stres sprawiają, że sytuacje na planach zdjęciowych nieraz bywają napięte. Z jakimi problemami najczęściej borykają się przedstawiciele naszej branży?
Na podstawie dotychczasowych spotkań z przedstawicielami sektora filmowego i pogłębionych wywiadów nasuwa się wniosek, że najczęstsze problemy wynikają stąd, że ludzie po prostu nawzajem się nie znają. Nie znają specyfiki swojej pracy i wynikających z niej potrzeb, a to generuje kłopoty z komunikacją. Przedstawiciele jednego pionu często nie wiedzą, jakie działania konieczne są dla sprawnego przebiegu pracy innych pionów. Co więcej, widać wyraźną chęć współpracy i zaaranżowania przestrzeni, w której osoby z różnych pionów mogłyby się lepiej poznać, aby zrozumieć swoje potrzeby i trudności. Takie wnioski nasuwają się szczególnie w wyniku analizy wywiadów, jakie przeprowadziłyśmy przed rozpoczęciem cyklu spotkań dla Związku Zawodowego Filmowców.
Artyści są indywidualistami, a w pracy zespołowej, jaką jest tworzenie filmu, nie sposób uniknąć kontaktu doświadczonych z debiutantami, starszych z młodszymi. Jak pogodzić różnice wieku, doświadczenia, światopoglądu?
Dziękuję za to pytanie. W czasie warsztatów często przewijał się wątek nowych osób na planie. Kiedy do branży wchodzi młode pokolenie filmowców, różnice są nieuniknione, a wzajemne relacje nie zawsze są łatwe. Jest w tych relacjach dużo ciekawości, ale i lęku. Osoby starsze, mimo wielu lat praktyki, czują pewnego rodzaju zagrożenie i nieraz pojawia się, nie do końca uświadomiona, rywalizacja pomiędzy doświadczoną ekipą a tak zwanymi „młodymi”. Wiele osób stawiających pierwsze kroki w zawodzie, odczuwa z kolei ogromną niepewność i potrzebę wprowadzenia do świata filmu oraz poznania siebie nawzajem. Na tę niepewność często nakłada się wysoka rotacja w obrębie zespołów twórczych. Trudno nauczyć się współpracować, jeśli skład osobowy pionów często się zmienia. Rotacja z kolei rodzi wyzwania dla kierowników pionów, przy czym należy pamiętać, że zasady obowiązujące w poszczególnych produkcjach mogą być odmiennie wyznaczane i interpretowane.
Tymczasem obie strony mogą wiele nauczyć się od siebie. Starsi – mają wiedzę i praktykę, a młodsi są zwykle bardziej obeznani z nowymi technologiami. Skoro ktoś nowy wnosi coś do mojej pracy, warto zastanowić się, co mogę mu zaoferować? Czy będę jego mentorem, czy przeciwnikiem?
Czy w ogóle możliwe jest, żebyśmy grali do jednej bramki, ponieważ mamy wspólny cel, jakim jest zrobienie dobrego filmu? Ten proces może być trudny, ale nie jest niemożliwy. Warto próbować i na przykład zadać sobie pytanie: czy możemy w jakiś sposób skorzystać ze swojej różnorodności? Czy jest w niej jakaś wartość? A jeśli jest, to jaka i w jaki sposób mogę ją spożytkować podczas współpracy z drugą osobą?
Jest jeszcze jeden aspekt: jeśli zauważę coś niepokojącego na moim planie zdjęciowym – ważna jest autorefleksja; czy nie dokładam cegiełki do nieprawidłowych zachowań, czy jakaś część mnie nie wspiera tego, co w dłuższej perspektywie również dla mnie może okazać się niekorzystne? Może przykładam rękę do systemu, który mi nie odpowiada, ale robię to dla „świętego spokoju”?
W budowaniu relacji międzyludzkich nie tylko w pracy zawodowej, dużo zależy od tego, w jaki sposób się komunikujemy, co jest dla nas ważne.
Praca nad komunikacją zespołową zaczyna się od indywidualnego ustalenia zasad, a następnie ich egzekwowania. Partnerzy zawodowi szybko wyczują, jeśli występuje niespójność między naszymi radami a zachowaniem. Stąd prosta droga do narastania konfliktu. Podam przykład z pionu operatorskiego (tej grupie zawodowej poświęcono spotkanie w czasie Eventu Nowych Technologii Zdjęć Filmowych PSC w 2023 r.). Szef pionu jest kierownikiem zespołu, zazwyczaj kilku-kilkunastu osób, liderem, na którego spadają obowiązki managerskie. Jest również artystą, który chce realizować swoje wizje artystyczne, a z trzeciej ze strony musi komunikować się z innymi pionami; w szczególności pozostając w ścisłej współpracy z reżyserem. Powstaje więc kwestia wyważenia wszystkich zadań i oczekiwań, tak aby osiągnąć zakładane cele realizacji.
Wobec pośpiechu i stresu ważna jest autorefleksja oraz zwrócenie uwagi na swoje emocje. Emocje występują w różnym natężeniu, a jednak najczęściej zauważamy je, dopiero gdy stają się intensywne i trudno nimi zarządzić. Dobrą praktyką jest zauważenie swoich emocji, gdy te wciąż są w niskim natężeniu i pozwalają mi łatwiej podejmować decyzje. Ważne jest korzystanie z tego, co podpowiada nam strach czy gniew, przyjrzenie się, w jaki sposób czerpać z tych emocji – to jeden z aspektów inteligencji emocjonalnej. Strach może, przykładowo, informować mnie o tym, że wstępuje jakieś ryzyko, którym warto się zająć od razu. Informacje płynące z mojego ciała również podpowiadają mi, co w danej sytuacji czuję. Przykładem mogą być spocone dłonie, które mogą mnie informować o tym, że czegoś się boję. Warto wtedy sprawdzić ze sobą, o czym to jest? Czy jakoś mogę się tym zaopiekować? Czy potrzebuję poprosić kogoś o pomoc? Ważne jest wreszcie uświadomienie sobie, co zrobić, by nie zabierać tych trudnych emocji do domu, do naszych bliskich. Czy to jest możliwe? To kolejny wątek, na który zwrócili uwagę uczestnicy warsztatów.
No właśnie gniew i tak zwane złe emocje były motywem przewodnim jednego ze spotkań. Pytanie jednak co zrobić, gdy wiemy, że przed nami długi dzień zdjęciowy, może nadgodziny i trudny plan, a my zbliżamy się do granic naszej wytrzymałości psychicznej. Czy rzeczywiście za wszelką cenę unikać wybuchu, czy może jest on dobry, ponieważ oczyszcza atmosferę?
Emocje same w sobie nie są ani dobre, ani złe, ale są bardzo potrzebne, ponieważ pomagają nam w codziennym życiu. Kiedy, przykładowo, znajdujemy się w sytuacji, która jest dla nas niebezpieczna, to właśnie strach nas o tym informuje i pozwala ocenić poziom zagrożenia. Wybuch natomiast przynosi tylko pozorną ulgę, po której zazwyczaj pojawia się poczucie winy, a często również i wstydu, zwłaszcza jeśli zachowanie było sytuacją publiczną. Kiedy jednak dojdzie do wybuchu gniewu i osoba znajduje się w stanie wysokiego natężenia emocjonalnego, nie ma miejsca na dialog, ponieważ nie docierają do niej żadne racjonalne argumenty. Prawdopodobnie nawet przyczyna wybuchu była zupełnie inna; mogła to być jakaś drobna sprawa, błahostka, ale narastające poczucie niezadowolenia doprowadziło w końcu do agresywnego zachowania. Czasami obiektem ataku nie jest sprawca niepowodzenia, ale osoba przypadkowa, zazwyczaj słabsza.
Podstawowym sposobem na to, aby nie doszło do takiej sytuacji, jest komunikacja z drugim człowiekiem, potrzebna zwłaszcza wtedy, kiedy czujemy, że nasza granica została przekroczona. Po warsztatach, jakie przeprowadziłyśmy dla osób członkowskich Związku Zawodowego Filmowców, nasuwa się spostrzeżenie, że ludzie mają dużą możliwość zrozumienia innych, ale potrzebują czytelnej informacji i rozmowy. Jeśli coś mnie frustruje, to warto o tym powiedzieć drugiej osobie i zapytać, czy wspólnie możemy poszukać jakiejś możliwości zmiany. W takim komunikacie uwzględniam swoją potrzebę oraz biorę odpowiedzialność za swoje emocje.
Jednym z tematów spotkań były uprzedzenia. Czy jednak nie jest tak, że jeśli na kogoś się gniewamy, mieliśmy z nim jakieś spięcie, niejako automatycznie negatywnie nastawiamy się do tej osoby, a to rzutuje na przyszłe kontakty i dobrą współpracę? A wiadomo, że w pionach filmowych, nawet choćbyśmy bardzo się starali, nie mamy wpływu na wiele wydarzeń. Nieprzygotowane kostiumy czy rekwizyty, nieprzygotowany reżyser czy aktor, brak sprzętu, rzutują na pracę wszystkich pionów i generują przestoje. Ucieka cenny czas, buzują emocje…
Na planie filmowym, podobnie jak w zakładzie pracy, często nie mamy wpływu na to, z kim współpracujemy. O ile kierownik pionu może sobie dobierać współpracowników, o tyle reszta ekipy – raczej nie. Zazwyczaj znajdzie się ktoś, z kim jest nam „nie po drodze”, to naturalne. Tworzymy o sobie nawzajem różne narracje, to jeszcze część naszego „gadziego” mózgu, który ocenia czy dana osoba jest naszym potencjalnym zagrożeniem, czy nie. Pomocna jest w tym samoświadomość, czyli to, że zdaję sobie sprawę z tego, że z kimś mi dalej, a z kimś innym bliżej, czasami jedynie na podstawie aparycji danej osoby. A skoro już zdaję sobie z tego sprawę, to mogę podejść do drugiej osoby z większą ciekawością.
Jeśli zdusimy w sobie na przykład uczucie złości, to często pojawia się model zachowania, który w psychologii określamy jako pasywno-agresywny. To zachowanie generuje konflikty. Podam przykład: jeśli powiemy komuś, „bardzo dobrze coś zrobiłeś, jak na ciebie”, albo: „cieszę się, że jesteś punktualnie, bo od dawna ci się nie udawało”, to przekaz na początku jest pozytywny, lecz dobry ton psuje końcowa formuła wypowiedzi, ponieważ w sposób niejawny wyraża nasze niezadowolenie. Wszyscy od czasu do czasu zachowujemy się pasywno-agresywnie, ponieważ chcemy uniknąć konfrontacji. Istotne jest natomiast, jak często zdarzają się nam takie zachowania.
Jeśli komunikacja w stylu pasywno-agresywnym staję się naszym głównym typem komunikacji, to dobry czas, aby się temu przyjrzeć. Kolejny przykład stereotypów i skrótów myślowych, jakie robi nasz umysł w ocenie innych, to myślenie życzeniowe oraz naiwność, że ja nie podlegam tym schematom. Podlegamy im wszyscy, co znowu, samo w sobie, nie jest ani dobre, ani złe. A świadomość tego, że na mnie też oddziaływują stereotypy, jest pierwszym krokiem, aby sprawdzić ich wpływ na mnie i na moje relacje z innymi ludźmi.
Jak zachować się w sytuacji, kiedy jesteśmy zmuszeni przebywać z kimś przez 24 godziny na dobę, a to nam nie służy? Jesteśmy w delegacji, w tym samym pokoju hotelowym, a później pracujemy na planie w towarzystwie tej osoby? Zareagować, czy „zacisnąć zęby” i przeczekać? A może taka sytuacja jest dla nas szansą na uwolnienie się od negatywnego nastawienia?
Jeżeli jesteśmy na wyjeździe, w delegacji, przebywamy ze sobą bardzo długo i jeszcze śpimy z tą osobą w pokoju, nie mamy możliwości ucieczki. Jeśli mamy przed sobą 15-20 dni przebywania w towarzystwie kogoś, z kim nie czujemy się dobrze, czy jesteśmy w stanie współpracować z tą osobą? Jeśli nie – lepiej poszukać rozwiązania, np. zmiany towarzysza czy towarzyszki w pokoju, niż narażać się na dyskomfort. Jeśli definitywnie nam to nie służy, lepiej odejść niż narażać się na ciągły stres. Można też przeciwdziałać, czyli sprawdzić, w jaki sposób mogę o siebie w tej sytuacji zadbać? Może mogłam zadbać o to, aby być z kimś innym w pokoju?
Odejście z projektu często postrzegane jest jako porażka.
Nie należy tego postrzegać w kategoriach porażki, ale rozsądnego wyboru. Odejście jest rozwiązaniem ostatecznym, ale poparte argumentem: „obawiam się, że moje zdrowie na tym ucierpi”, może nam przynieść więcej korzyści, niż pozostanie w projekcie, w którym nie czujemy się dobrze. Wtedy jest ryzyko, że staniemy się ofiarą, nieszczęśnikiem, który znosi trudne warunki, a później odreagowuje swoje niezadowolenie na innych.
Jeśli jest to świadoma decyzja, odejście we właściwym momencie wskazuje na siłę i umiejętność zadbania o siebie. Społeczeństwo przyzwyczaiło nas do schematów, a wielu z nas od najmłodszych lat słyszy: „wycofujesz się, nie walczysz o siebie, ponosisz porażkę”. W naszym społeczeństwie podejmowanie walki jest utożsamiane z innym ambiwalentnym słowem „sukces”. Myślimy stereotypowo: „kiedy walczę o siebie, jestem człowiekiem sukcesu, a kiedy odchodzę, ponoszę porażkę”. Tymczasem walka o ważne dla mnie wartości (a taką może być po prostu moje zdrowie psychiczne), jest jak najbardziej na miejscu, podobnie jak szukanie nowych możliwości, negocjacje warunków współpracy albo odejście.
Dotyczy to szczególnie intensywnej, wielogodzinnej pracy w stresie i taka sytuacja sama w sobie staje się walką z naszymi przeświadczeniami: na pewno podołam, udowodnię sobie i innym, że dam radę. Tymczasem warto dać sobie zaproszenie do sprawdzenia, jaka jest moja motywacja, o co walczę, i może nieco odczarować heroizm pracy. Zrobiłam coś dobrze, ale jestem wykończona, a przecież mogę robić rzeczy dobrze i efektywnie i jednocześnie zadbać o siebie.
W kontekście bezpiecznych relacji pojawia się temat porozumienia bez przemocy. W jaki sposób pracować, abyśmy nie tylko my czuli się dobrze z innymi, ale i inni z nami?
Dobrym rozwiązaniem jest zorganizowanie krótkiego 15-20-minutowego spotkania z ekipą, w czasie którego wyjaśnimy, jaki jest cel naszej pracy, jakie będą obowiązki i w jaki sposób będziemy pracować nad projektem. Jakie mamy plany na najbliższe dni? Co się wydarzy na zdjęciach, jakie są podstawowe zasady pracy, czego oczekujemy? Ważne jest, aby takie spotkanie zorganizował szef pionu na początku okresu zdjęciowego, zanim wszyscy rozbiegną się do swoich zajęć. Propozycja takich spotkań pojawiła się w czasie warsztatów dla Związku Zawodowego Filmowców. Ma to szczególne znaczenie dla osób, które dopiero wchodzą w zawód; może są świeżo po szkole i modelują zachowania na podstawie tego, co zobaczą. A może wracają do pracy po dłuższej przerwie albo pracowały przy innym projekcie, z którego wyniosły odmienne doświadczenia
To pierwszy krok w tworzeniu bezpiecznych relacji. Drugim jest uświadomienie osobom, z którymi współpracuję, że być może swoim działaniem w jakiś sposób utrudniają moją pracę (mogą to robić w sposób nieuświadomiony, pozbawiony złej woli). Trzeci aspekt – stereotypy dotyczące naszych funkcji na planie. Czy już mam jakąś opinię o tej osobie, mimo tego, że w ogóle jej nie znam? Jeśli tak, to co mogę zrobić, aby dać szansę tej współpracy?
Branża filmowa jest specyficzna. Spotykają się tutaj różni ludzie, dla których realizacja filmu jest ogromną pasją, co często sprawia, że presja wzrasta. Ten kreatywny rodzaj pracy ma ogromne znaczenie w relacjach międzyludzkich i warto pamiętać, że w całym procesie tworzenia nie jesteśmy swoimi wrogami, lecz każdy chce zrobić swoją pracę najlepiej, jak potrafi. A skoro każdy jest inny, pojawiają się między nami różnice w zachowaniu, emocjach i podejściu do wspólnych wyzwań. Jednocześnie, warto zwrócić uwagę na to, co jest dla nas wspólne. Jaki mam cel? Może okazać się, że to właśnie wspólny cel będzie napędzał naszą motywację do szukania wspólnych rozwiązań.
Rozmawiała: Jolanta Tokarczyk
Warsztaty zrealizowano dzięki wsparciu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.